OSTATNIE CHWILE
Wyjeżdżam z domu z tych czterech ścian,z
pustego pokoju i z tych smutnych ram.
Idę przed siebie w daleki świat,nie patrzę
do tyłu bo to zmarnowany był czas.
Ciepły wiatr otula mnie nucąc swą miłą
melodię,która przypomina micię.
Płakać więcej już nie chcę,nad życiem
użalać się,mam wszystkiego dosyć niech to
już skończy sie.
Mijają mnie twarze,lecz mają smutne
spojrzenia-to puste miraże.
Patrze na drzewa a one patrzą na mnie,po
chwili porywają mnie do góry,wysoko,do
nieba.
Mam już się nie bać więc przestaje bronić
się,poddaje im się lekko,niech zabiorą
mnie,tam przecież lepiej jest.
Tutaj nudne życie,kolejność ta
sama,wszystko dookoła mechanicznie układa
się.
Proza mego życia odbywa właśnie się.
Niech wreszcie mnie uniosą,niech już
sprawią,że z góry patrzeć będę na to co tu
dzieje się,jak mijają lata,miesiące
wreszcie całe dnie.
Ty czekałeś,nadzieją żyłeś pewien czas,lecz
ja odeszłam,mój ogień już zgasł.
Przestałeś już wierzyć w to co mówili
ci,gdyż myśl o kimś innym teraz wypełnia
twe dni.
Zabrałam ze sobą wszystko co dawałeś mi i
nikt mi tego już nie wymaże z pamięci ini
wyrwie mi tych wspomnień i tamtych dni.
Ja czuwać będę,ścieżki prostować twe bo
wciąż cię kocham i nigdy nie zapomnę
cię.
I tak oto moja podróż właśnie kończy
się,kiedyś,gdzieś umarłam,wreszcie coś
skończyło się.
Pamięć zapomniała,ciało w egzystencji
porusza się,myśl ma też nie myśli by już
ciało nie postępowało żle.
Czasami ktoś jeszcze wspomni,łza uroniona z
oczu bez trosko spadnie na ziemię by nikt
nie zorientował się,lecz dziś to tak nie
boli bo już nie ma mnie...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.