ostatnie ujęcie z filmu o miłości
chmury w zbliżeniu. cięcie. teraz twarz
promienna
jeszcze zdradza niedawną, zmysłową
pieszczotę,
uśmiech płynie jak obłok, unosi do
nieba
jej oczu rozmarzenie. jesienny dzień
złoty
bawi się w tle szelestem liści
wirujących,
w jej długie włosy wplata delikatne nici
anielskie, srebrno - białe, w dali słychać
koncert
spóźnionych dzikich gęsi, on ustami
chwycił
ciemny kosmyk niesforny i jej warg
dotyka
tak jakby mimochodem i niezamierzenie
odpina jeden guzik, by zza kołnierzyka
uwolnić żaru nadmiar, który wprawia w
drżenie
powietrze. świat faluje jesienną muzyką
deszcz liści, rdzawym szalem, na ramiona
spada
tańczmy po kres miłości – wiatr
zanucił cicho
chmury w zbliżeniu. cięcie… i
westchnień kaskada
Komentarze (7)
nie chce mi się wymądrzać pod wierszem, który pobudza
wyobraźnię, który sam jest wyobraźnią. mam tylko
wątpliwości, czy autorka pisała (malowała) wiersz
piórem, czy pędzlem. liryk na poziomie. bardzo się
podoba.
stop...kadr...klatka ciecie....czasem tyle zostaje...a
moze az tyle...piekny opis
podoba mi się. choc odnajduję, tu cytat z Jacka
Dehnela :"elementy własnej dykcji poetyckiej". forma i
treść bez zarzutu.
bardzo obrazowo ujęta scena...jakby sie tam było...
Właściwie to komentarz jest zbędny, jak zawsze piszesz
niezwykle poetycko
impresja ,ubrana w odpowiednie słowa zamieniła kadr
z filmu w niezapomniane przeżycie.
Falują uczucia, a tego jest tyle, że przebrnąć nie
sposób, chciałabym coś uczknąć, tak ciutkę - ciuteńkę
, by zasiać jak kwiatki dla najbliższych osób..