Owoc zakazany
Przezylam wiele w zyciu swym krotkim,
byly radosci, zale i smutki.
Widzialam tez nie malo,
choc nie mozna nazwac mnie specjalista
smialo..
Nadal przygladam sie temu swiatu,
podziwem dla Stworcy przepelniona..
Ale trudno bym byla rozmarzona..
Widze kwiatow paki rozkwitajace,
slysze ptaki spiewajace.
Podgladam mrowek prace z podziwu mina,
jak mecza sie z jakas kruszyna.
Podziwiam slonca zachody,
topniejacych gor lody.
Przeraza mnie odchlan oceanu,
rozkochuje ulotnosc kolorow teczy
pogoda potrafiaca meczyc..
Deszcz padajacy chmura nad kilometrem
i czlowiek pedzacy metrem..
Wszystko to dla mnie Konstruktor, ow
stworzyl
jednak jednym mnie zatrwozyl.
Wsrod tych cudnych rzeczy stworzenia,
nakreslil bramy wiezienia.
Dal drzewo zakazane, kazac tylko patrzec
sie na nie
Nie dotykac, nie smakowac,
Tak bardzo staram sie nie zbuntowac,
jestes niestety owocem, ktorego nie moge
skosztowac..
Oddam wiele za kesa ulamek tego,
Bys tylko nie gniewal sie, Boze na mnie i
niego.
Tak bardzo chcialabym byc z Nim
szczesliwa,
Przed nikim nas nie ukrywac..
...bo Ciebie i tak nie da sie
oszukiwac...
historia niedokonczona....
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.