Palacze ku przestrodze
Palacze ku przestrodze
Pali syn córka i matka
ojciec syn dalsza ciotka
starszy pan i sąsiadka
nie jest to żadna plotka
Palą w pracy i na dworze
czy to latem czy jesienią
kopcą przy telewizorze
prośby groźby nic nie zmienią
Przed zawałem ostrzegają
że rak płuc się zakrada
te zakazy nic nie dają
tylko głupi ten co gada
Im stracony dzień bez dymka
muszą mieć w kieszeni faje
robi się zmartwiona minka
gdy w paczce mało zostaje
Kopcą więc jak smolne szczapy
a dym tka w płucach ażury
wolą jeść same ochłapy
by móc dymu puszczać chmury
Chociaż kaszel w gardle sadza
jak smoki ciągną siarkę
to wcale nie przeszkadza
i wciąż przebierają miarkę
Podstępnie działa nikotyna
że chcesz więcej jej i więcej
a jak wygląda dziewczyna
gdy ma żółtą twarz i ręce
Oddech ciężki sapią dyszą
już nie wspomnę o zapachu
może słowa te usłyszą
czy chcą wcześniej iść do piachu
Gdyby może komin w głowie
każdy miał zainstalowany
to dym chociażby w połowie
był od płuc odprowadzany
A tak plują się i duszą
wydają ciężkie pieniądze
bo zapalić przecież muszą
kuszą te diabelskie żądze
Można nałóg ten porzucić
i oddychać znów swobodnie
do dawnych zwyczajów wrócić
dziś palenie jest niemodne.
Komentarze (3)
Podpisuję się pod tą antynikotynową nagonką
Bierni palacze również cierpią
Hmm, ale mi dogadałaś tym wierszem Cezaryno,
aż mi teraz trudniej sięgać po papierocha. Dziękuje za
mądrość :)
"może słowa te usłyszą
czy chcą wcześniej iść do piachu" też się dziwię, że
to nie dociera do palaczy, fajny wiersz :-)