Panaceum
Spotkała Radocha raz Rozpacz - na
skwerku,
i parzy, jak tamta w lichutkim sweterku
łzy leje wokoło i nosek wyciera,
aż serce się kraje... w piersi dech
zapiera.
Radocha podeszła, chcąc wesprzeć na
duchu,
a Rozpacz jej krótko: - Nic nie wskórasz
druhu.
Jestem bliska śmierci, skrzywdził mnie
kochanek,
zamknę się tak w sobie - jak ten
obwarzanek.
Radocha jej słucha i w myślach już
grzebie,
co by tu wymodzić,( by doszła do siebie).
Do ucha jej szepcze: - Słuchaj no
Rozterko...
ja - tutaj mam grabki, ty - dawaj
wiaderko.
Pójdziemy chociażby... o! do tego lasku,
by razem poszukać dla zabawek piasku.
Rozpacz na Radochę spogląda ukradkiem
i tak sobie myśli... - Do lasku?
Przypadkiem?
Gdy myśli zbierała, niczym z pola siano,
to w lasku straciła, po raz drugi,
wiano.
Lecz o dziwo - Rozpacz, wesolutką była.
Czyż zabawa w piasku, tak ją
odmieniła...
excudit
lonsdaleit
14:44 Niedziela, 13 Stycznia 2013 - ...
Komentarze (7)
Radocha, lekiem na wszystko:))
Pozdrawiam:)
:-) i jak widać na wszystko się znajdzie ... Radocha
:-)
Po całej przygodzie imię odmieniła.(?)
Bardzo mi się podobało. Czekam na kolejne...
Bo rozpacz, prawdziwą... zupełnie nie była,
ziarnka tylko z cicha... w wierszykach liczyła.
Jak zawsze przeczytałam z przyjemnością. Pozdrawiam :)
Bo rozpacz, prawdziwą? zupełnie nie była,
ziarnka tylko z cicha? w wierszykach liczyła.
Jak zawsze przeczytałam z przyjemnością. Pozdrawiam :)
i parzy - i patrzy
Czyta się wybornie dzięki lekkim rymom. Z grabiami po
piasek hihi dobre :)
bajka dla dorosłych, z morałem i podtekstem, bo to
paradoksalnie bywa najlepsze panaceum na /ten/ ból
głowy:))