pantoflarz
/Ona i on/
na parnasie - ona
pani tysiąca dni
nocą z sił opada
na pachnącą pościel
tuż koło mnie
przytulona czuwa
bym czasem nie uciekł
do świata bez drzwi
o wietrznie roztargnionych oknach
z troską godną matki przykrywa kołderką
sny niespokojne
za piętnaście czwarta
budzik
zmiana warty - ucieka do pracy
świadomość potrząsa
wstawaj - zA nią idź
a ja nie wstaję kolejny poranek
nieskończona historia
łzy których nie ma w kącikach uwierają
pantoflarz śni dalej
o miękkich kapciuszkach
Komentarze (2)
bardzo samokrytyczny wiersz,a ponadto to chyba jesteś
na urlopie,miłego wypoczynku
Jutro rano wrócę do Twojego wiersza.Jest taki ciepły i
pachnie słodkim lenistwem,przypomina mi także lata
miłego dzieciństwa.dobrych snów lub miłego poranka.