Papierowy erotyk
Tak po cichutku,
co dzień od nowa,
muszę zdobywać miłość słowa.
A dla długopisu,
co mnie prowadzi za rękę,
ubrać co noc nową sukienkę.
Bo randka to randka.
Cóż z tego, że z kartką papieru?
Tak po cichutku,
żeby nikt nie widział.
Na palcach wychodząc ze wspólnej
sypialni,
przelotnie dotykam dłoni nieświadomego.
Bo zdrada to zdrada.
Cóż z tego, że właśnie z nią?
Tak po cichutku,
nie wiem nawet kiedy,
odurza mnie ten ideał kobiety.
Powoli dłońmi moje ciało poznaje,
opuszkami palców do potrzaskanej duszy
sięga.
A ja się do niej modlę,
przed nią zawsze klękam
zadurzona bez pamięci.
Nawet heroina tak na mnie nie działa.
Wyższe stany świadomości,
gdy opuszczam klatkę ciała.
Też pragnę ją objąć,
potrzymać w ramionach
pełną namiętności boginię rozkoszy.
Bo z Weną to tylko czysty erotyk.
Cóż z tego, że papierowy?
Komentarze (2)
Bardzo ciekawy wiersz...pomysł znakomity....oddajesz
klimat...podoba mi się.
ciekawy pomysł, pozdr.