paranoja
firanki wiedzą o czym mówię
kołysane lekko wiatrem
którego nie ma w pomieszczeniu
szary ptak na gałęzi
co przysiadł na chwilę
jak wisielcy
dużo mniej istotni niż termity
i ochłodzenie atmosfery o pół stopnia
niewarci pisania w pamięci słojów
wszystko buja moim wzrokiem
jak melancholia
jak słodko pachnące konwalie
po których się cofa
jak włosy kobiety
leżącej tyłem
nieznośnie łaskoczące nos
odwróć się zabij nie wylej kawy
autor

plato

Dodano: 2007-03-19 09:08:07
Ten wiersz przeczytano 548 razy
Oddanych głosów: 5
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.