Parkowa przygoda
Biegam po parku, po wszystkich alejkach
patrzę i szukam jakiegoś kibelka,
tak mnie przyparło, nie z ciekawości
tylko z normalnych ludzkich przypadłości
Pytam też ludzi, może ktoś wie
gdzie jest kibelek... bo mi się chce.
Po paru kółeczkach, co w parku zrobiłem
szukałem, pytałem, lecz kibelka nie
trafiłem
Ale już jest dobrze, gdy sobie ulżyłem
tak jakoś radośniej i ulgę poczułem,
idę trochę bokiem, a nie alejkami
bo wracam do domu z pełnymi spodniami
Komentarze (12)
hahahaha a w tym parku krzaczków nie było?:)))))))))
hahahaha a w tym parku krzaczkow nie bylo?:)))))))))
hihihihji ale mnie rozbawiłeś, przecież można se
poradzić Karolku i ... no nie mam pomysła! jeszcze raz
się chichotam, a co tam! Pozdrówka
Wiem, że to tragedia, ale... zaśmiałam się w głos.
Cieplutko pozdrawiam
;-))))) nie no tak szczerze, to się roześmiałam, może
to i niesmaczny żart, ale człowiek ma ochotę czasem po
prostu się pośmiać, prosto bez zadęcia ;-)
oj życie potrafi nas zaskoczyć:)
A to sie narobilo:))Pozdrawiam.
Jesteś niesamowity Karliczku... zawsze się uśmiecham,
śmieję się, umiesz tryskać humorem w całkiem
niewesołym położeniu... super, serdecznie pozdrawiam
:)
A gdyby tak za krzaczkiem
bez rozgłosu, normalnie cichaczkiem
listeczkiem podbiału wytrzeć dupeczkę
lub tak po pańsku wyjąć chusteczkę!
Ale peelowi do śmiechu nie było.Pozdrawiam serdecznie.
Ale się uśmiałam. Dziękuję za uśmiech.
:) A to dopiero przygoda..i co za poczucie humoru:)
Pozdrawiam