Patrycja
W nieopisanym porządku
który okrywał moje skrzydła
zrodziłaś się Ty
Wykrzesałaś ogień który
wypalił mi drogę do nieba
Krzyczeć bym chciał z
wdzięczności
lecz skrępowane mam usta
zegarkiem który pokazuje
ranek dopiero
Ale przegryzę go zanim
pokaże północ I powiem
co serce dyktuje
Bo jednego anioła spotkałem
który leczył rany lepiej od czasu
I choć to egoistyczne
chciałbym go przywiązać do ręki
aby był tylko mój
Patryś :*
Komentarze (3)
po co krzyczeć? Po prostu ją kochaj i szanuj! :-)
Pozdrawiam
zrodzona Patryś, zadziwiające ;)
Miłość nie zna dnia ani godziny. Ładny wiersz.
Pozdrawiam;)