Pędy
Gdy patrzę w te niebo tak szare jak
moje,
Czuję ten sam chłód przeszywający do
głębi.
Przyrosłem,wypuszczam korzenie swoje.
Niedługo postoję, wkrótce się oziębi.
Pierwszy liść opuszczają soki życia,
wiatr szepcze że przeminęło lato.
Posplatane gąszcze liści nie do
przebycia,
uschną opadną za szczęście zapłacą.
Dwa drzewa na uboczu rosną obok siebie,
dwoje kochanków splata gałęzie jak
dłonie.
Chłód słodycz jabłek roznosi po niebie,
malowany poranek w zapachu utonie.
Tak liście które niedawno łączyły dwie
korony,
rozdziela czas swym bytem nieugiętym.
Nadciagają odmienne kolory i tony,
minęło ciepło słońca,blask nocy zaklęty.
Niebo zapłacze nad dywanem liści,
które zbrazowieją pod naszymi stopami.
Pod parasolem poczekajmy aż się zisci,
bajka bez cytatu: "za górami za
lasami"...
Będę zawsze gdy ciemne chmury i palące słońce, gdy gwiazdy i biel śniegu. Gdy nadejdzie sen i niepokój w sercu będę by umrzeć przy Tobie u kresu życia biegu.
Komentarze (9)
Ladnie, z przyjemnoscia przeczytalam:)
ładnie o nadchodzącej jesieni, przemijaniu, uczuciach
;)
Przyroda nas uduchawia, a my ją.
Bardzo pięknie o przemijaniu i miłości wplecionej w
obraz przyrody.
Z przyjemnością przeczytałam:)
Pozdrawiam serdecznie:)
Dziękuję. Poprawione.
Czuję ten chłód sam przeszywający do głębi. - Czy nie
powinno być - Czuję (ten sam chłód) przeszywający do
głębi.
coś wspaniałego:)
Niebo zapłacze nad dywanem liści,pozdrawia
Przemijanie wpisane w nasze zycie.. jesien powol
nadchodzi ze swym pieknem:-)