Pegaz
Srebrny pegaz w niebo się wzbił
Rozłożył skrzydła piękne, czarne…
Chciałam go złapać ze wszystkich sił
Lecz w ręce zostało mi jedno pióro
marne…
Czarne pióro ze skrzydła pegaza…
Zimne… ciężkie…
błyszczące…
Położyłam je na serca swojego ołtarzu
I nagle poczułam niezwykłe gorąco!
I nagle czarne skrzydła mi wyrosły!
Wzbiłam się w niebo! Dotykałam
gwiazd…
A kiedy wzrok przeniosłam,
Przede mną unosił się srebrzysty
pegaz…
Wyrwałam, więc pióro ze swego skrzydła
I oddałam je temu mistycznemu
stworzeniu…
I nagle poczułam, że spadam
Lecę w dół ku zatraceniu
A srebrny pegaz znika w mroku nocy
Nawet nie spogląda na opadające ciało!
I nagle otwieram zaspane oczy…
Sen się skończył i tej nocy już nie
spałam…
Senna jeszcze odpaliłam papierosa…
Z ust wypuściłam kłąb srebrnego dymu,
Co przybrał niewyraźną pegaza
postać…
I rozproszył się w przeciągu paru
minut…
Komentarze (1)
Teraz wiesz, że papierosy szkodzą, bo po ich dymie
można mieć jeszcze senne omamy.