Pełni smutku
Myślałam, że anioł otulił mnie swoim
skrzydłem,
stawiając wtedy Ciebie na mej drodze,
ale on wiedział jak naprawdę masz na
imię,
w którą stronę skierować moje kroki,
bym przepadła bezpowrotnie w czarnym
złudzeń dymie,
wskazał mi cel, którym jest to
zagubienie.
Modlitwa o ciszę na pełnej łez podłodze,
modlitwa o krzyk w ciszy niezmąconej,
dręczący głos zasnąć nie pozwala,
nie daje się zbudzić dręczące milczenie.
Krążą wciąż nade mną pełne smutku
anioły.
Powiedz mi proszę, dlaczego tak mocno
zraniłeś,
jak możesz spokojnie na moją rozpacz
patrzeć,
choć jednym z nich jesteś, nie masz dla
mnie współczucia,
i łzami moje oczy zasnuwasz,
na strzępy rozdarłeś kwiat mego uczucia,
a teraz udajesz, że nic się nie stało.
Modlitwa o uśmiech, który mógłby ból ten
zatrzeć,
modlitwa o płacz, który zmyłby bólu
znamię,
radości płomień rozpalić się nie może,
łez, by żal zatopić, wylanych za mało.
Odleciały stąd wszystkie pełne smutku
anioły.
Rozdarta odtąd jestem między bólem a
lękiem,
co dnia od nowa drogę tę przemierzam,
już Ci nie zaufam, odtrącam Twe dłonie,
i w swej pamięci obraz Twój zacieram,
choć przed Twą złą mocą i tak się nie
obronię,
bo w swoje władanie zabrałeś mą duszę.
Modlitwa o życie, które śmierci dziś
powierzam,
modlitwa o śmierć, z której do życia się
wyrywam,
zostanę tutaj czekając aż powrócą,
już w nową podróż więcej nie wyruszę.
Zabiorą mnie stąd kiedyś pełne smutku
anioły.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.