Pendolino
Inspiracją były rozmowy z dziećmi na spotkaniu autorskim i oczywiście "Lokomotywa" J.Tuwima
Na głównej stacji w mieście Krakowie
tłum pasażerów jest na peronie.
Czekają na pociąg, który nadjedzie,
wszystkich do celu szybko zawiezie.
Czeka modelka, z radia dziennikarz,
chłopak z dziewczyną i znany pisarz.
Każdy z bagażem jest na peronie.
Nawet dyrygent z batutą w dłoni.
Także Amelia, żona stolarza,
jedzie dziś z kotem do weterynarza.
Odprowadzili ją: mąż i syn Janek,
machają ręką na pożegnanie.
Janek nie poszedł dziś do przedszkola.
bardzo go martwi kici choroba.
Jest i dyrektor wielkiej fabryki,
i sekretarka w modnych bucikach,
bibliotekarka, dziewczę z gitarą...
Wszyscy czekają.
Nadjeżdża "Halny" z Zakopanego.
Pędzi z prędkością wiatru górskiego.
Na przedzie jedzie lokomotywa.
Czysta, błyszcząca elektromaszyna.
Ciągnie wagony, z prądu ta siła.
Nie węgiel i para. Nie tłusta oliwa.
W kabinie siedzi pan maszynista.
Patrzy przed siebie, guziki przyciska.
Przyspiesza, zwalnia, STOP na czerwony.
Bezpieczna droga? Przycisk zielony.
Kieruje składem – cztery wagony.
A każdy wagon lśniący i nowy.
Czysto, nie cuchnie (zakaz palenia).
Nie ma tu tylko miejsc do leżenia.
I już wsiadają, miejsca zajmują.
Młody architekt z teczką pomysłów,
planów, projektów różnych obiektów.
Także kolejarz, i z dzieckiem matka,
biznesmen, malarz i jego sąsiadka.
A tych wagonów jest tylko cztery.
Czy się pomieszczą? – martwi się Eryk.
Nie ma obawy!
W każdym wagonie jest miejsca wiele.
Zmieści się nawet stu pasażerów.
Każdy zasiada w wygodnym fotelu.
Siedzi aptekarz, pan Bonifacy.
Przysnął na chwilę, zmęczony po pracy.
Także pan doktor; jest po dyżurze.
Też niewyspany, chorych miał dużo.
(To przez wirusa. Każdy dziś kicha,
kaszle i smarka. Wina covida!)
Student historii w skowronkach cały.
Zaliczył semestr, ma powód do chwały.
Kierownik życzy: "Miłej podróży".
Uprzejmy kelner, by czas się nie dłużył
kawę, herbatę chętnie podaje,
nawet kanapkę głodnym serwuje.
A konduktorka sprawdza bilety
i się uśmiecha, widząc atletę.
Otyły Alfred kręci się, wierci,
bowiem w fotelu ledwie się mieści.
Dobrze, że obok siedzi szczuplutka
z wielką kokardą dziewczynka malutka.
Franek przyciska nosek do szyby,
uciekające drzewa go dziwią.
Ale to przecież widok nie śmieszny.
To pendolino, super–pospieszny!
Mknie poprzez pola, rzeki i lasy
Mostem, tunelem...
Tak ściga się z czasem.
Przystaje tylko w największych miastach.
Musi się spieszyć, musi i basta.
Nikt nie chce tracić ani minuty.
Spieszy się głównie dyrektor huty.
Piece rozgrzane, brakuje złomu.
Musi go kupić, nie ma wyboru.
Na stal czekają fabryki blachy
na samochody, słupy i dachy.
Na mecz się spieszą kibice Zorzy,
by dopingować swoich piłkarzy.
Wszyscy się spieszą.
Takie to czasy!
Kolejna stacja.
Na dworcu w Kielcach
z kotem wysiada pani Amelcia.
Taxi zawiezie kotka chorego.
Już weterynarz czeka na niego.
Wysiadł Ambroży do pracy do miasta
a piekarz Jędrzej po drożdże do ciasta.
A kto zostaje, kto jedzie dalej?
Sędzia sportowy, do sejmu poseł,
żołnierz, policjant, starszy pan z
wąsem.
Pan Jan spod Grójca, właściciel sadu,
częstuje jabłkiem, zamiast obiadu.
Babunia z dziadkiem wiozą pralinki
i lalkę wnusi na urodzinki.
Dziadunio jedno ma tylko w głowie:
"na pewno będzie torcik bezowy".
Mknie pendolino, pojazd szybciutki.
Stalowe tory biegną równiutko.
A koła cichutko: stuk–stuk, stuk–stuk.
Ledwie usłyszysz: puk–puk, puk–puk.
(Ten dźwięk usypia... Lubię tę ciszę.
Może też wierszyk o tym napiszę.)
Gdy pociąg się zbliża do celu podróży,
głos kolejarza, dziękuje podróżnym.
O! Z dala widać Pałac Kultury,
wieżowce, parki i miejskie mury.
To nasza stolica. To już Warszawa.
Zabrać bagaże! Trzeba wysiadać!
Szybko minęła podróż z Krakowa.
Ja też na pokaz jestem gotowa.
Muszę zobaczyć jakie kreacje
nad morzem będą w przyszłe wakacje.
Potem w teatrze zasiądę cicho,
obejrzę spektakl "Kotek – pan Kichot"
autor: Teresa Mazur
wersja po poprawkach
Komentarze (63)
Oddałam Tereniu, nawet sprawdziłam, bo coś mnie do
tego zmusiło by sprawdzić, ale jest napis "Możesz
oddać tylko jeden.."
Dziękuję za głos (i... pośrednictwo tel)
Pogodnej niedzieli życzę.
No to się najechałaś - wiozło Pendolino szeroką
doliną, stuk - puk-puk nie było, bo szybko pędziło to
Pendolino i jak w locie się czułaś.
A najważniejsze, że wieczór poetycko spędziłaś.
Uleńko, Bodku, dziękuję.
Pogodnej niedzieli życzę
Zgrabny, wesoly. Takie lubie. /+/
"Lokomotywa" natchnela mnie do napisania wierszyka
(nie dla dzieci): "Dziewica", jest tutaj.
Pozdrawiam Teresko z podobaniem dla wiersza. :)
Uwielbiam podróże koleją :)
Bardzo fajny wiersz Teresko :)
Życzę dobrej, spokojnej nocy( po długiej, szczęśliwej
podróży) :)
Magnolia :)
a mąż mi mówi, że wiersz dłuższy niż podróż z Krakowa
do Warszawy.
Pozdrawiam
Czytałam z uśmiechem i tak szybko dojechałam za
szybko szkoda.
markizie, jakże miłe słowa...
Pozdrawiam serdecznie
czytając sam nie wiem kiedy dojechałem do końca z
Autorką
wciągająca i na poziomie parafraza
Lokomotywy naszego POETY
pozostaję pod wrażeniem
Dziękuję serdecznie wszystkim gościom pod wierszem i
zostawiony ślad.
Miłego dnia.
Wspaniale Teresko, uciecha taki piękny tekst
przeczytać. Pozdrawiam z Lądku Zdroju :)
Fajna wersja bajki.
Miło jest przy czytaniu przenieść się na chwilkę w
dawno miniony dziecięcy czas.
Pozdrawiam
Marek
Piękne dawne podróże koleją, bez pośpiechu. Pobudzają
wspomnienia. Pozdrawiam serdecznie.
Teaz jeżdzę tylko samochodem ale muszę kiedyś się
przejechać pociągiem... Pozdrawiam Cię serdecznie
Babciu Teresko:)