Perełka
Półmrok truchtem przywędrował,
siedzę-nie zapalam światła.
Księżyc blask przez okno podał,
lecz w mej duszy cisza martwa.
Niebo iskrzy się gwiazdami,
niczym salwa sztucznych ognii.
Zakochani mkną parami,
są szczęśliwi i pogodni.
Siedzę-myślę tylko o niej,
miłość mi podarowała.
Serce krwawi oraz płonie,
pewnie tęskni też gdzieś sama.
Czas już ruszyć się do spania,
noc chce sen mi podarować.
Pościel z łóżkiem mi się kłania,
lecz mi nie chce się żartować.
Bo gdzież ona? ma Perełka!
co mnie do snu ma utulić?
Gdzież jest ma kochana mgiełka?
którą ja chcę się otulić.
Proszę sny o ukojenie,
lecz mi myśli spać nie dają.
Czekam przeto z utęsknieniem,
aż Perełkę mą pokażą.
Z łzami żalu i pragnienia,
wreszcie oczy swe zmrużyłem.
W sennych moich urojeniach,
coś pięknego zobaczyłem.
Łąka trawą obłożona,
ubarwiona różnym kwieciem,
a na łące!-tak!!!-to ona,
z kwiatów wianki dla mnie plecie.
Jakaż piękna ma Perełka,
tańcem wabi mnie do siebie,
jak poranna lekka mgiełka,
pod błękitnym cudnym niebem.
Rękę do niej wyciągnąłem,
chcę dogonić i nie mogę.
Pocałować zapragnąłem,
daj mi złapać ją mój boże!
Lecz nie dane mi to było,
by jej dotknąć i przytulić.
Słońce mgiełkę roztopiło
i musiałem się obudzić.
Znów przedemną szare życie,
dzień myślami wypełniony.
Znowu będę tęsknił skrycie,
za Perełką-jak szalony!!!!!!!!!
Komentarze (2)
Wspaniale piszesz.Pozdrawiam
Bardzo ładny wiersz z dużym ładunkiem tęsknoty Plus
Pozdrawiam:)