Piątek
Byłeś z nią na dzikiej imprezie
szeptałeś, że będzie jak w niebie
uwierzyła- niespełna swej świadomości
upadła- alkoholu zbyt dużej ilości
miłość francuską uprawiałeś z nią na
podłodze
myślała, że będziecie żyć w zgodzie
ona już spała, gdy wyszłeś ukradkiem
pojechałeś do mnie
będzie tak jak jak ja chcę
chciałeś mnie objąć, przytulić,
pocałować
upadłeś, zepchęłam Cię po schodach
krzyczałeś "dziw*o, kur*o, szm**o!"
zamknęłam drzwi usłyszalam
"zapłacisz mi za to"
tak runęła miłość
jak w 'Romeo i Julii'
uniknęłam życia w próżni
już Cię nie kocham umarła nadzieja
pamiętam te czasy gdy JEJ nie było!
Nie byłam TĄ drugą
leżałam na kocu Ty na leżaku
lecz to było za dużo
zostawszy mnie samą- milczałam
krzywo patrzałam na nią
jej wiek, brzuch i nienarodzone dziecko
będzie przeżywało wieczne piekło...
Dla P. ;* :(
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.