w piekle
Który to raz wyrzekam się siebie?
Choć oczy niebieskie- nie błądzę w
błękicie.
Czerń znów się wdziera w każdą
szczelinę.
Dłoń w pięść się zaciska.
Powtarzam sobie, że muszę być silna.
Wciąż idę przed siebie,
potykając się co chwilę.
Myślę: Nieważne. Ważne, że idę.
Płuca już dawno nie znają oddechu.
Ślepnę, głuchnę, niemową się staję.
Słońca już nie ma.
Noc też się skończyła.
Stworzyliśmy piekło,
by się w nim spalić.
A nieba nie ma,
bo nikt w nie nie wierzył...

xxxnatalijaxxx

Komentarze (2)
Mnie także podoba się ten bunt.
drastyczny obraz wysnuwa się z Twego wiersza...targają
nim emocje i pragnienia. Gratuluje, bo widać iż wiersz
jest szczery