Pierwotnie
rzucił się na nią bez słowa żadnego,
zerwał ubranie, nie oszczędził niczego,
obudziły się nim instynkty dzikie,
które gdzieś w głębi były ukryte,
nie przytulił, i namiętnie pocałował,
lecz na podłoge rzucił, i ręce
skrępował,
on był teraz panem sytuacji,panem
świata,
ona wystraszona, lecz bardzo ciekawa,
ich ciała silnie naprężone:
jej troszke drżące,
jego uspokojone,
ich oczy się nie spotykały,
jej błądziły,
jego wzrokiem zabijały,
ich krzyk rozkoszy nastąpił w jednej
chwili,
jej usta : "DZIĘKUJE!"
jego : "i na tym nasze wspólne życie
KOŃCZYMY!"
Komentarze (1)
Ciąg dalszy aż się prosi bo czuć jak dramat się
zaczyna dopiero od końca tego wiersza.