z piętnastu słów
Pytasz jak się czuję...
Czuje jakby złoto rozsypał ktoś na cały
świat.
A ja je w dłonie pakuję,
co uzbieram to rozsypuję...
Widnieje ponad głową żółty kwiat,
może to Słońce - nie pamiętam.
Pod nim się nie ogrzewam.
Z jego blasku się wykręcam.
Dziwne nastroje miewam.
Raz lepki jak cukier przywieram.
Raz okno z przeciągiem otwieram.
Potem znów krem z Ciebie wcieram
i dostrzegam, że ta lampa nade mną jednak
świeci.
I nie ostrzegam, że jej światło może pożar
wzniecić.
Potem szykuję się do kolejnej ze sobą
potyczki,
ciach! ciach! w ruch idą nożyczki.
Odcinam się by znów nastała zima,
z siłą, której nikt nie umie zatrzymać.
Poniżej absolutnego zera termometru
kreska,
linia horyzontu wolna i niebieska.
A później jeszcze, znów przeganiam mrozy
złowieszcze,
i w małej krainie marzeń się mieszczę...
Po deszczu zjawia się tęcza z kolorami,
ocean nadziei otacza ciepłymi falami.
Na palcu pierścień zaciska złoto całe...
lecz to tylko sny krótkotrwałe,
ciach! ciach! złoto rozsypane, serce
wycięte
i to niepojęte, ale w jakiś sposób w
sznurek zaciśnięte,
do zwierzęcej szyi przywiązane
idzie tam gdzie kot i jego ścieżki
niezbadane...
Komentarze (1)
Treść bardzo ciekawa z rymami rzeczywiście trochę
gorzej ale ogólnie wiersz dobry...jestem na
tak:)pozdrawiam