Piosenka banalna
Wziął w rękę gitarę z czterema
strunami,
na dwie zerwane nie było go stać.
Gdy przestał szurać starymi butami,
ściskając instrument zaczął na niej
grać.
O świecie nieznanym,
O smutku i biedzie.
O losie niechcianym,
pod nosem coś bredził.
Choć lekko fałszując
gitara płakała.
On śpiewał przepięknie
A z Nim Ona łkała.
O świcie gdzieś przepadł słuch po Mim
zaginął,
Gitara dla kogoś innego już grała.
Piosenkę o czasie co dawno już minął,
Porannym szelestem ją trawa śpiewała.
Komentarze (1)
Gdyby dopracować rymy, wyregulować rytm, usunąć
powtórzenia - byłby całkiem niezły wiersz. Dobry rym -
"biedzie-bredził". "Nim" - literówka. Żeby uniknąć
powtórzenia "już" - "zagrała", "przeminął". Dwa
ostatnie wersy zbudowane niezbyt prawidłowo - może
"gdzieś trawa śpiewała" - lepszy zapychacz "gdzieś"
niż "jej" w tym przypadku. To takie moje uwagi na
gorąco. Życzę wytrwałości w pisaniu:).