Płacz
Czując zimny oddech na karku
Widząc zamarzający świat
Biegnąc przez betonowy Raj
Płakałam szklanymi łzami
Rozbijającymi się o taflę sztuczności
Nie czując smutku
Ani bólu żadnego
Nie wiedząc co znaczy złość
Płakałam pustotą
Bo nie było we mnie nic więcej
Mrok, echo urojonego głosu
Obraz tragicznego upadu świata
Może płakałam za pięknem
Za ludzkimi odruchami
Utraconymi wraz z mijaniem wieków
A pustka we mnie rosła
Zwiększała rozmiary
Niewyobrażalnie pobudzona
W szkle łez wypływała
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.