Plath
Są sny i półsny i marzenia stopione w jeden
brudno beżowy oddech
Śnimy o swych marzeniach w koncercie
niemożności
W światłach których i tak nikt nie
zapali
W zmysłach które pozostaną martwe
Rodząc się już dostajesz swój ostatni
garnitur szary spłowiały wieczny
I czarne skrzypiące buty
Z razu ulotne eteryczne co rok bardziej
realne, co rok bardziej Twoje
A kiedy stanie się noc i przyjdzie ta
godzina
Nikt nie będzie pytał którą drogą tu
przyszedłeś ?
Ile czasu na to strwoniłeś
Na swych ramionach zaniosą tam gdzie już
nikt o nic pytać nie będzie
Komentarze (7)
Refleksyjny wiersz o przemijaniu skłania do zadumy.
Ciekawy wiersz;)
W każdym słowie kryje się niebanalna treść. Poza tym
ładna forma wiersza , głęboki sens, przyjazny styl ,
a jaki przekaz… zachowuje subtelność , finezję … hmm
…. nie dla pospolitych umysłów, on jest, ale dla
posiadających wysublimowany gust, zapewne dla tych ,
co do filharmonii chodzą często i o muzyce
symfonicznej wiedzą bardzo dużo ;) Pozdrawiam zatem
serdecznie i głosik daję.
Bardzo mi się podoba:)
"co rok bardziej realne, co rok bardziej Twoje" to mi
się bardzo podoba :-) ciekawe nawiązanie do Plath;
interpunkcję bym zupełnie usunęła, bo pojawia się
tylko w 2 miejscach i tak trochę nie wiadomo czemu,
brak w tym konsekwencji - więc albo wszędzie, albo
nigdzie :)
Osatnie dwa wersy tłumaczą wszystko, wiersz pełen
refleksji, mnogość metafor sprawia, że jest jeszcze
bardziej mroczny.
Plus dla Ciebie ++++
mrocznie, ale nawet ciekawe ;)) +