Plecionka z mgieł
szukałem białych zaklęć
a one cicho spały na końcu jej języka
drżenia włókien i ścięgien
niech stroi tembr sopranu lirycznego
błądziłem w gąszczu własnych żył
trakt oświetliły kasztanowe neony
ułamek między oddechami
rozwiał gęstą siatkę z mgieł
tkaną z zaciśniętym sercem
w chwilach oddalenia
sekunda po sekundzie
wieczność po wieczności
kolekcjonować uśmiechy
rozpędzać gęste łzy
pragnę
następnej półpłynnej chimery
nie mogę inaczej
miraże weszły w nawyk
jej świętość jest moim powodem
niewypowiadalnym wierszem
Komentarze (18)
Byłam tutaj wcześniej
wiersz niezwykły, punkt już dałam,
wcześniej.
nietypowo, ale super :)
Metafory aż kipią w gąszczu żył
Witaj:) Urzekłeś wierszem i jego przekazem.
Pozdrawiam serdecznie.:)
Pięknie. Przeczytałam z zachwytem. Miłego dnia.
Piękny, pozdrawiam :)
Kapitalny wiersz fajnie porośnięty metaforami. Niskie
ukłony Autorowi :-)
Upleść z mgieł?...
taki wiersz?...
Majstersztyk! :)
Pozdrawiam Mistrza. :)
pieknie o uczuciu które trudno ubrać w słowa.
Piękny, wyszukany wiersz z magią mgieł w tle.
Pozdrawiam
Musi być kimś bardzo ważnym, skoro jest powodem.
Śliczności!!
(ps ubiegłeś mię, Krzysiek :-( pisał mi się był
wierszyk pt "plecionka jesienna" i muszem chcąc (-nie
chcąc) zmieniać tytuł :-)
Pozdrawiam!
Zjawiskowy wiersz uplotłeś, a pierwsze dwa wersy wręcz
powalają.
Pozdrawiam :)
Zachwyca mnie Twoja dojrzała nowoczesna poezja.
Ślę serdeczności.
Śliczny wiersz i metafory.
Pozdrawiam serdecznie :)