Płomyk miłości
nie możliwe stało się nie możliwe
jasność stała się jasnością
sny stały się nie wyjaśnione
występek jaki we mnie drzemie
stał się zakuty w brutalne kajdany
świata
teraz już nic nie będzie
równe ciemności jaskrawych snów
pamiętasz złoty ptaku
z taką łatwością wijesz te gniazdka
jesteś nie możliwa
kapanie odwiecznych krzyków duszy
szybowiec wyrzucony z własnych rąk
z koktajlem dwóch części księżyca
po stronie gór
wzniecony ogień
u schyłku gwiazd
rozpaczliwy czar
płomyk miłości
przygasał stalaktytem
mroźnego dotyku
miał być solidnym panteonem
nadprzyrodzonej bogini
którą w infernie pożądałem
kochałem i ubóstwiłem
nosiłem żar i
szał jej perfekcyjności
Komentarze (7)
bardzo ładny nastrojowy wiersz pozdrawiam
Niemożliwe, może stać się możliwe. Pozdrawiam
płomyk milości
ognisty ma czar
jak złocisty ptak
ogień wznieca
u schyłku gwiazd w:)
Pięknie i nastrojowo. Pozdrawiam.
Smutno o miłości.Pozdrawiam:)
Smutne i szkoda,że niemożliwe było
spełnienie miłosne.
Pozdrawiam serdecznie
życząc dobrej nocy:)
Nastrojowy piekny wiersz pozdrawiam