Po pękniętą nadzieją
Gdy nadzieja pękła
z oczu obfitości
wypełnionych łzami
kropla po kropli
czare z żalem
spłynęły kaskadami.
Gdy nadzieja pękła
drzewo zakochania
obumarło z liści
w poszukiwaniu
kropel ufności
w ogromie morza zawiści.
Gdy nadzieja pękła
dwie dusze, które stały się
jednym kwiatem miłości,
przez trywialność czasu
na powrót rozrosły się
w rośliny inności.
Gdy nadzieja pękła
kamienie bólu
strzaskały istotę kochania
a czas istnienia
przeciekał po blacie
nadeszła pora rozstania...
Komentarze (1)
Gdy nadzieja pękła... tak... coś ja o tym wiem. Piękny
wiersz. Pozdrawiam cieplutko ; ))