Po śmierci
Cmentarną aleją idę przed siebie,
Patrzę na nazwiska na nagrobkach
Widzę ich twarze na moment...
Ale nie zatrzymuję się
Bo po co wspominać to czego nie ma
Po co ronić łzy za ludzmi których nie ma
Odeszli w zapomnienie
Tak jak my odejdziemy
Myślę sobię czasem, że życie to gra
Ze całe życie gramy i dopiero triumf,
Wolność i prawdziwe szczęście
Przeżywamy tam, na górze
Choć wątpię w to nie raz
Bo na krok spotykam się z ludzmi
Co wierzą w Boga, w dziesieć
przykazań...
Mordując, kłamiąc, dopuszczając się
haniebych czynów
Teraz jeszcze zatrzymuję się pod starą
topolą
Ona jedyna wie co nocą się tu dzieje
Ona jedyna wie czy duszę nieczyte tańczą o
północy
Teraz uświadamiam sobie
Że nie mało osób leży tutaj
Co dużo miały na swoim sumieniu...
Czy one tutaj powracają co noc
Czy poprostu ich już nie ma,
Zniknęły wraz ze swoją śmiercią
To jest tylko kwestia wiary
Zbliża się półnoć, liście szeleszczą
Wiatr się zerwał, a może duszę się budzą
Ja zbliżam się do wyjścia, nie roglądajać
się
Nie dane mi jest to wiedzieć....
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.