po zmroku
odbija światło lustro księżyca
tonie w półmroku noc tajemnicza
smugami cienia w srebrzystym blasku
strzeże tajemnic granica lasu
kto ją przekroczy pomimo pełni
na świat natrafi całkiem odmienny
baldachim sosen jasność przesiewa
tworząc na runie refleksy srebra
gdy wiatr oddechem wprawia w ruch drzewa
cała sceneria wtedy ożywa
błysk metaliczny pośród paproci
rozsiewa poblask wśród mchów migocze
ten tajemniczy spektakl magiczny
porusza zmysły pobudza myśli
wzrok niespokojny bada zjawisko
z którym się zmierzyć właśnie mu
przyszło
ucho wyławia piski zza krzaków
i już się jeżą włoski na karku
a wyobraźnia podsuwa obraz
że z cienia wyjdzie straszydeł horda
zawodzi rozum gdy instynkt górą
szare komórki kapitulują
kto nienawykły do lasu nocą
chodzić po zmroku tam nie ma po co.
Argo.

Argo



Komentarze (3)
Kiedy byłem młodszy często chodziłem w nocy po lesie.
Teraz już nie. Oduczyło mnie spotkanie ze stadem
dzików. Było ciemno (noc bezksiężycowa), nie widziałem
ich, tylko słyszałem. Ponieważ był to sierpień, kiedy
mają młode, bałem się, że wezmą jakiś mój ruch za atak
i poturbują mnie. Więc stanąłem i czekałem aż odejdą.
Czekałem tak 2,5 godziny.
Strach nocą nabiera rozmiarów..
znałam nasz las jak własną kieszeń i nie bałam się
chodzić tam nocą, ale do obcego bym nie weszła.