Pochód żywych trupów
Spoglądają zza stalowej siatki,
Oczy śmiercią nabiegłe,
Oczy syna i matki,
Szepczą bezgłośnie usta zatęchłe.
Przestępują krok za krokiem,
Owleczone skórą kości,
Toż Czechowicz był prorokiem,
Widział ludzi tych katorgi.
Przerywa ciszę miarowy dźwięk,
To skrzypi u wózka koło,
To pcha nędznik zmarłych pęk,
Nie wszyscy mogą przetrwać pracy horror.
Słychać hałas, pociąg grzmi,
Na rampę transport wjechał,
Wagonów zapach, potu, śmierci, krwi,
Łapią powietrze usta ludzkie, które los
bydła czekał.
Trwa selekcja w całej brutalności,
Dzieci, starcy, słabi – kierunek
łaźnia,
Nieświadome twarze w całej bezsilności,
Miast wody syk gazu, miast obmycia, finał
– kaźnia.
Spoglądają zza stalowej siatki,
Żywe trupy owrzodziałe,
Tamten syn już bez matki,
Przeklinają serca nazistę oprawcę.

Patrycjusz_Last Patriot


Komentarze (2)
Człowiek ten los zgotował człowiekowi. Człowiek
człowiekowi wilkiem. Cztery razy człowiek i tyle
wstydu. Dobrze, że to napisałeś.
Niesamowity wiersz! Nie wiem co napisać po
przeczytaniu...bardzo obrazowo to opisaleś!