w poczekalni
wdrapując się po szeptach nie rozpieszczał, umierał byle nie dla niej
pociąg do rozbujanych fantazji
gdy świerki jak motyle
zasłaniają zbłąkane cienie
tylko się nie bój upadku
pędząc w zapomniane dźwięki
jeszcze zdążysz zasłonić oczy
tylko się nie trwóż zatęsknisz
budząc myśli w bezsenną noc
jak podróżny bez celu
zatańczysz jeszcze gdy ci zagra
blask dnia na policzkach
za daleko
wysiadam
autor
Beti
Dodano: 2007-02-19 14:36:27
Ten wiersz przeczytano 503 razy
Oddanych głosów: 7
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.