Pod maską obcych ludzi...
Zawsze pod maską obcych ludzi,
Kryjemy pokład własnej złości.
Tak ciężko miłość w nas obudzić,
Wyrwać się z kręgu bezsilności.
Wciąż wędrujemy pustą drogą,
Mijamy cienie dawnych marzeń.
Wspomnienia tylko żałość wzmogą,
Bo nie wstrzymają biegu zdarzeń.
Te będą trącać nas łokciami,
Palcem wytykać błędów masy.
I chociaż inni, tacy sami,
Wkroczymy w przyszłe, obce czasy.
Uśmiech zastygnie strachem zdjęty,
Grymas na twarzy pozostanie.
W maskach wędruje lud przeklęty,
Wiedziony kłamstwem, na zesłanie.
Komentarze (4)
Wiersz ciekawy i podoba mi się. Myślę że i w mroku
jakieś światełko się w końcu pojawi....kiedyśtam...ale
będzie.:)
Ciekawe choć smutne spostrzeżenia, wiersz daje do
myślenia, podoba mi się;-)
Nikomu nie wiedzie się sielsko, anielsko,
trud znaczy ślad na twarzy grymas w kącikach ust.
W szarpaninie z życiem, mrok częstym jest gościem.
Och, znaleźć tą siłę, by wyrwać się móc…
Bardzo udane rymy, daję +, za treść i zrymowanie.