Pod moim oknem ona
Kwitną kwiaty niepozorne, jak dzieci młode
Jest ich tysiące w bukiecie, pachną
miodem
Wokół nich gwar, brzęczenie, jak echo z
targowiska
W bukiecie one małe, mieszkanki z bartnika
Uwijają się one miedzy zwisającymi
kwiatami
Czynią to zawzięcie, nieprzerwanie
godzinami
Nie spoczną swej muzyki grania w czeluści
bukietu
Nie przerwą pracy mimo obolałego od pracy
grzbietu
Ucztują na ogromnym biesiadnym stole
Zapach zabrał ich swym czarem w niewolę
Krzątają się w zapachu, czynią to
bezwiednie
Zapylają nowe życie, zapisane już niebie
Kwitną kwiaty niepozorne – w bukiecie
drzewa
Ogromne ono – sięga wierzchołkiem nieba
Gdy wiatr i deszcz je smaga , strachliwie
drżące
Gdy zakwitnie, zapach kwiatów owiewa
nozdrze
Latem gdy słońce promieniami kaleczy
głazy
Drzewo ostoja ,letni parasol daje pole
cienia
Nakarmiłaś roje nektarem, tobie dziękczynne
wyrazy
Kwiaty opadają, znika zapach, natura to
zmienia
Co dnia ją widzę i podziwiam, stoi na
mojej drodze
Okazałe konary, soczysta zieleń, cień nie
mały
Piszę o prostym drzewie, puszczam uczuciom
wodze
Jutro spójże na nią znowu, co dzień się
spotykamy
Auto:slonzok
Bolesław Zaja

slonzok


Komentarze (3)
Świetny wiersz :)
Bolesławie Twoje wersy nie tylko wypełnione są
optymizmem ale i wolnością - pozdrawiam
Każdy codziennie na swojej drodze coś spotyka, często
to samo. Drzewo codziennie, bo o tak sobie nie znika.
Miłego dnia Bolesławie