Podaj mi strzykawkę
Chcę czuć szczęście w moich policzkach
gdy uderza jego serce.
Mówię mu, że lubię gdy mnie tak dotyka
a on obiecuje, że będzie robił to
częściej.
Ale prócz tego ani jednego motyla…
Odwracam się na drugi bok…
Jego uśpiony dotyk pod moją koszulą
nocną.
Czy zakradać się w jego przyszłość?
Myślę, jak dla niego weszłam na stół i
tańczyłam jak figurka pozytywki.
Podziwiał mnie… ale czy szczerze?
Może ma taki męski interes?
Nie zmuszę się, ale już nigdy nikogo nie
kochać…
Więc chcę jego albo śmierci.
Kontynuować miłość,
która ma mnie nigdy nie poderwać o
centymetr wyżej od ziemi?
Zginam się w pół, gdy duszą mnie
wątpliwości.
Księżyc chyba utożsamia się z moim
nastrojem,
taki wątły, ledwie widoczny za groźną
chmurą…
Ja tak powoli umieram, nocy
nieprzyjemna,
dość, okaż ostatnią łaskę
podaj mi strzykawkę.
Magdalena Gospodarek
Komentarze (4)
Treść jak w poprzednich wierszach - intrygująca.
a i tak, jeszcze w tym moim widzeniu
za dużo zaimków:)))
Magdo to jest dość ciekawe, ale przedobrzyłaś
zdecydowanie z zaimkami osobowymi i sama końcówka msz
nieco rozlazła się:) Sztucznie brzmi.
Wybacz, ze sobie pozwoliłam. Tak widzę:
Chcę czuć szczęście na policzkach,
gdy uderza jego serce.
Mówię, że lubię gdy mnie tak dotyka
a on obiecuje, że będzie robił to częściej.
Ale oprócz tego, ani jednego motyla.
Odwracam się na drugi bok.
Uśpiony dotyk pod moją nocną koszulą.
Przypominam sobie jak dla niego weszłam na stół
i tańczyłam niczym figurka z pozytywki.
Podziwiał, ale czy szczerze?
Może ma taki męski interes?
Nie zmuszę się, ale już nigdy nikogo nie kochać?
Więc chcę jego, albo śmierci.
Kontynuować miłość,
która nigdy nie poderwie o centymetr wyżej od ziemi?
Zginam się w pół, gdy duszą wątpliwości.
Księżyc chyba utożsamia się z moim nastrojem.
Taki wątły, ledwie widoczny za groźną chmurą.
Powoli umieram.
Nocy -
podaj mi strzykawkę.
Warto żyć, więc jednak zmień zdanie na temat chęci
wzięcia strzykawki :) Pozdrawiam +