Podróż bez powrotu II /...
Idę ulicą… Nade mną - martwa lampa
księżyca… Żółtawe światło latarni…
Nasila się w moich uszach —
coraz większy pisk
— pochłaniającej mnie stopniowo nicości…
Szalejące piksele ciszy — zagarniają powoli
przestrzeń…
Milczące drzewa…
… czarne okna… drzwi…
…
Ranię do krwi opuszki palców,
trąc nimi o mur z czerwonych cegieł…
Pleśń i grzyb…
… odór rozkładu…
… moich własnych dziurawych butów …
stąpania kroków… szurania…
…
Na poboczach — skorodowane wraki
samochodów… — wypatrują czegoś nadaremnie —
ślepymi oczami…
…
Szumią liście drzew…
… szeleszczą na pożegnanie…
*
Chyba wszystko… tak — chyba wszystko…
Deszcz spada lodowatymi kroplami… Perlisty
szum…
Milczenie…
Chwieją się łagodnie szpalery strzelistych
topól…
…
Otwieram oczy — ciężkie żarna powiek…
Zamykam…
… ćwiczę umieranie, aby nikt nie musiał za
mnie, aby nikt nie musiał oglądać mętnego
spojrzenia…
…
Wszystko skamieniało…
Pokryło kurzem…
… rozsypały się w pył — ostatnie skrawki
pustego życia…
…
Odtrącam krzesło…
… idę do ciebie — Mamo…
(Włodzimierz Zastawniak, 6-7 kwietnia 2021
r.)
Komentarze (7)
Czy śmierć zasługuje na taki mroczny obraz zawarty w
wierszu? Ona może być wyzwoleniem, złączeniem z
bliskimi. Pozdrawiam.
Marność nad marnościami. Wszystko marność".(Kohelet)
Raduj się, ciesz się owocami swojej pracy. Żyj- dokąd
ono trwa.
Piękny wiersz.
Przekaz powala...
Pozdrawiam serdecznie
samobójcza śmierć, rejestrowanie otoczenia, tego
co czuje człowiek ,zanim podejmie ostateczna decyzję
,Mam nadzieje ,ze to nie rzeczywistość...
Mrocznie i przejmująco. Pozdrawiam.
Przejmujący wiersz - do głębi.
Pozdrawiam serdecznie.
tak jak mroczno
tak pięknie
wzruszyłam się,
serdeczności zostawiam