podróż prawie sentymentalna
nie wiedzieć czemu, nie wiedzieć gdzie,
poukrywano wszystkie moje wonne dni,
dawne dni, kusząc w przerwach projekcją,
jak reklamą, w której macierzanka na
palcu,
pepegi na nogach, a ciepła piana pod
nosem.
z saganka, prosto od graniastej.
nie wiedzieć kiedy, nie wiedzieć jak,
pozamieniano zapachy w szybkie
skojarzenia,
płytkie metafory zwykłej codzienności,
dla której biedronka, to już nie
chrząszcz,
adidas stał się chorobą, a do garnka
wrzucamy w sieci.
łaciata - tekturowy stwór.
nie wiedzieć kto i po co zrobił mi ten
żart
i gdzie jest ten, który się teraz z niego
śmieje.
tak czuję, lepiej nie wiedzieć.
Stalewo - maj 2009
Komentarze (18)
Fakt czasami lepiej nic nie wiedzieć
@czerges, agarom - miło mi, choć nie zakręcanie
czytelnika było mi w głowie ;)
Dla mnie zbyt enigmatyczne. Tak mną zakrēcileś ze nie
wiem co napisać. Pozdrawiam
A Twój wiersz mnie się podoba :)
Wojciech J.Pelc - bardzo się mylisz. Zakotwiczone
niebo jest TYLKO w Sandomierzu, ale nie każdy musi o
tym wiedzieć.
Pozdrawiam:)
http://mojesandomierskie.blogspot.com/2010/08/zakotwi
zenie-nieba-na-sandomierskim.html
Wszystkim odwiedzającym, czytającym, komentującym -
dziękuję :)
To dla mnie szczególnie świetne:
"pozamieniano zapachy w szybkie skojarzenia,
płytkie metafory zwykłej codzienności".
No tak, z moją córką byłam na spacerze to zauważyła że
mniej motyli lata niż kiedyś. W moim dzieciństwie
pamiętam pełno ich było, różnobarwnych to był
niesamowity widok. Teraz koszenie trawy, wypalanie
trawy to wszystko niszczy urok dawnej przyrody a w
przypadku tegoż palenia zaburza też ekosystem. Świetny
wiersz. Pozdrawiam:)
Nostalgia za bezkartonowym mlekiem
Z wiadrem między nogami, w oborze.
Mój Dobry Boże!
Lat temu czterdzieści.
Kiedym, Mocium Panie, chciał śliwek skosztować,
Całkiem przed śniadaniem,
Nie szedłem na bazar, ale furt w ogrody.
Tam owoców szukać i pysznej nagrody.
I smak jaki, gdy owoc rwany prosto z drzewa
Jak miłość smakował, gdy Adam i Ewa.
A w te czasy dziwne wszystko plastikowe.
Mówię Tobie Waszeć, sztuczne i niezdrowe.
A autobusy, toć to jest skaranie.
KLIMA dmie po kościach.
Zimno, Mocium Panie.
I nie ma zaduchu , tak miłego latem.
Przyznaj no mi rację, a będziesz mi bratem.
I jeszcze lodziarnie. To powód do draki,
Miast jednego w bańce, liczne mamy smaki.
A komu smak jeden przeszkadzał w tej dobie.
Tym co chcą zarobić, kabzę nabić sobie.
Przeto tęsknię Waszeć do tego zaścianka,
Co mleko z mleczarni zsiadało się w dzbankach.
Do czasów gdy w busie mocz pachniał w przegubie.
Te klimaty kocham. Te nastroje lubię.
I za śliwek garstkę, tych zerwanych z drzewa
Oddam Polskę nową. BOŻE, gdzie Jest Ewa?
A Ewa uciekła z diabłem była w zmowie.
Jabłko jeść wolała, miast śliwek, panowie.
I z innym uciekła, mając swoją rację.
Zamieniła drzewko, na całą plantację.
Podoba mi się.
Nie trzeba wszystkiego "przyjmować". Można się
"odwrócić" - zostać.
fajnie, a bedzie jeszcze gorzej. Zamiast wracać do
natury, my szukamy szczęścia w plastiku, głupie to...
tak naturalnie plynie ten wiersz,
jak sztuczny stal sie swiat...
bardzo mi sie podoba takie pisanie;)
To kapitalizm, po '89!
To on...
Fajny wiersz, pozdrawiam.
:-)
Gdzie - dnie
Noce i dnie. Kogo czego nie ma dni.
tak się zastanowić, to współczesna rzeczywistość
rzeczywiści zakrawa na jakiś żart pokoleniowy. (
szczególnie ta łaciata i biedronka.
Wspomnienia tych niezwykłych beztroskich lat
dzieciństwa i młodości. Ja podobnie jak i Autor
pamiętam krowę i smak mleka. Zastanawiam się co będą
wspominały nasze dzieci, kartony z mlekiem i smart
phone. Skończyła się jakaś era, być może tak samo
zastanawiały się poprzednie pokolenia. Dobry
wspomnieniowy wiersz. Serdeczności.