Podróż sześćdziesiąta piąta
śpiewające pianino opada kroplami
zamyślonych gwiazd...
skrzydła skrzypiec otulą niespokojny wiatr
uciekającego szczęścia...
symfonia nocy rozrzuci wspomnienie serca
płynącymi szafirami gasnącej melodii
kwiatów...
biały dotyk miękkiego pocałunku ciszy otuli
ramiona by odnaleźć falujące spojrzenie
snów...
tam, gdzie miękkie doliny zagubionych
łabędzi ogrzeją śpiące róże ustami
tęsknoty....
autor
Sven.
Dodano: 2005-09-27 21:05:13
Ten wiersz przeczytano 378 razy
Oddanych głosów: 10
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.