Poemat pogardy
Śpij przecież
Oni się śmieją i śmieją
A Ty bryzgasz śliną
Gryziesz palce do kości
Nie słuchaj
Uśnij wreszcie
Twoja głowa to ma dłoń
Uderzam nią o kant stołu
A Ty co? Gnijesz
Dusza Twa jak żołnierz
Wracający z boju
Dziura na dziurze
Widzę przez nią Noc
Gryziesz swe palce?
Zęby wybijemy
To takie proste
Głową o stół głową o stół
Spokój że spokój
Śmieją się?
To tylko takie zabawy
Nic przecież złego
Łzy Twoje to ułuda
Nie musisz ich ronić
To tylko gra
Niewinne igraszki
Dalej chcesz płonąć?
Nie bądź niemądry
Przecież ogień Twej duszy
To tylko kpina
Że tworzysz że piszesz?
Co to za banał?
Niemocą się karmisz
Wyklęty się marzysz
Że śmierć że czekanie?
Umrzesz jak nic
Przyjemność dostają
Tylko silni
Słaby jesteś?
Kopniak po nerach
Złamany nos
Wygięty kręgosłup
Gardzisz sobą?
Ja Tobą nie
Bawię się ciałem
Pozbawiam krwi
Utop się utop
W trwaniu czekaniu
Przecież wiesz że Ci nie dam
Twoja śmierć

bigmichell

Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.