Wiersze SERWIS MIŁOŚNIKÓW POEZJI GRUPA AUTORÓW BEJ

logowanie
Zaloguj
Nie pamiętasz hasła?
Szukaj

Poezja na boczku (Akt II)

Boczki idą do ZOO


Kiedy słońce rano wstaje
Boczek w kuchnię się udaje
Nie wytrzymując głodówki
Mocno ściska drzwi lodówki
Mama krzyczy: "Synu, czekaj!
Ty mi przy mnie tu nie bekaj
Siadaj synku tu przy stole"
"Ale mamo, ja tam wolę"
"Siadaj synku jak ci karzę
Bo cię zaraz wrzątkiem sparzę
Słuchaj synku, coś ci powiem"
"Słucham mamo, co się dowiem?"
"Gdy wszyscy śniadanie zjemy
To do ZOO się wybierzemy"
"Hurra! Mamo, jak się cieszę!
Że ze szczęścia się powieszę
Lecz to jest rzeczą daremną
Bo sznur urwie się nade mną
Powodem jest moja tusza
Co do schudnięcia mnie zmusza
Lecz ja tego nie dożyję
Zamiast chudnąć, ciągle tyję"
Pół minuty nie minęło
Wszystko ze stołu zniknęło
Gdy się Boczki pożywiły
Wszystkie do ZOO wyruszyły
Jadą swoim samochodem
Boczek już nękany głodem
Gdy już do ZOO blisko mają
Z auta rady wyjść nie dają
A tata w trabancie siedzi
I do tyłu głośno pierdzi
Boczek krzyczy do mamusi
Że tu zaraz się udusi
"Mamo, ja tu nie wytrzymam
Już ze smrodu dach wyrywam"
Nagle dach poleciał w górę
Boczek wstaje z głowy bólem
Szybko z auta wyskakuje
Tata Boczek dalej snuje
W końcu z auta wszyscy wyszli
I pod bramę ZOO już przyszli
Pierwszy dumnie Boczek wchodzi
A chodnikowi to szkodzi
Kiedy wszyscy w końcu weszli
I ze dwieście metrów przeszli
Boczek stanął, patrzy w lewo
I za siatką widzi drzewo
A na drzewie małpa siedzi
Boczka ruchy bacznie śledzi
Nie zważając na krzyk matki
Boczek idzie w stonę siatki
Małpa patrzy co się dzieje
I z drzewa do budki wieje
Boczek cały rozpłakany
Na drzewie tylko banany
Smutnu, zamyślony stoi
"Mamo! Małpa się mnie boi"
Potem Boczki dalej poszły
Aż do klatki słonia doszły
Boczek patrzy w słonia oczy
W jego stronę wrogo kroczy
Słoń ucieka przerażony
A Boczek za nim, wkurzony
Siatkę zerwał metalową
Drzewo powalił swą głową
Gdy słoń wtedy to zobaczył
To nogą o słup zahaczył
Padł na ziemię z wielkim trzaskiem
A Boczek na niego, z wrzaskiem
Słoń ciężaru nie wytrzymał
Boczek go za gardziel trzymał
Wtem strażnicy przylecieli
I Boczka w sidła ujęli
No i siedzi w klatce ciasnej
A to przecież z winy własnej
Teraz Boczka gdy mijają
To go dzieci dokarmiają.

autor

CZAS

Dodano: 2004-08-24 13:49:52
Ten wiersz przeczytano 1088 razy
Oddanych głosów: 11
Rodzaj Rymowany Klimat Wesoły Tematyka Jedzenie
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
zaloguj się aby dodać komentarz »

Komentarze (0)

Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.

Dodaj swój wiersz

Ostatnie komentarze

Wiersze znanych

Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński
Juliusz Słowacki Wisława Szymborska
Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński
Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński
Halina Poświatowska Jan Lechoń
Tadeusz Borowski Jan Brzechwa
Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer

więcej »

Autorzy na topie

kazap

anna

AMOR1988

Ola

aTOMash

Bella Jagódka


więcej »