Poli-Karp
/ Przygoda świąteczna.../
Smaży, warzy przez dzień cały,
Pani Pola specjały.
Mąż choinkę już przystroił,
Gdzież on jest i co znów broi!
Poszła Pola do łazienki- nieomal
zemdlała,
Karp się pluskał wielgusieńki -o nim
zapomniała!
Podniósł płetwy a ogonem tak zwinnie
wywijał,
Że aż Pola pomyślała: „Ta okazja
sprzyja.”
Zobaczywszy taki okaz- zrzuciła koszulę.
Jedną, później drugą nogą pieściła go
czule.
Karp się tulił do swej pani-zaczęły się
gody...
Woda lała się przez wannę-coraz mniej już
wody!
Karp powietrze ledwie łapie, Pola znowu
Karpia
Po grzbiecie drapie i tlenem dokarmia.
Choć dzień nie był lekki, to wieczór
wspaniały
Karp był delikatny, przy tym okazały...
Jak się zakończyła ta historia z Karpiem?
Pola się umyła, a Karp gra na harfie...
No bo moi mili czas już skończyć wszystko
Karp był mężem Poli, takie miał nazwisko!
Niech się nie obrazi ktoś w naszym
narodzie,
Gdy się tak nazywa. Chociaż pływa w wodzie.
Za to go nie spotka straszna moc
patelni-
Niech kocha wybrankę. Życzę niech się
spełni!
Bejowiczim- Świąteczne Życzenia Wszystkim piszącym na Beju życzę Radosnych Świąt Szczególnie paniom podobnej przygody- niekoniecznie z karpiem...!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.