północ
W tych godzinach
napływający wiatr
niesie grzbietem smukłej przeszłości
deszcz,
chmurą zgarniętych błysków.
Lśnieniem zgasłym zamroczona
leżę,
z namaszczeniem kruszę
oblodzoną zmierzchem wiarę
rozgrzewając
chrapliwy podźwięk
przetartych tygodni
Komentarze (9)
Bogate słownictwo ;) Podoba mi się jak bawisz się
słowami ;) przeszłość wraca jak deszcz
Gdy w życiu nie wszystko się układa, często wątpimy,
gasną lśnienia. Myślę, że każdy wierzący zna taki
stan. Dobry tekst. Pozdrawiam:)
płyniesz piórem po wersach jak żaglowiec na błękitnej
fali....czarujesz......brawo....
nie można zasnąć, napływ ciężkich myśli, znam to
uczucie. Dobry wiersz, choć trochę chyba przeładowany
metaforami, gdyby kilka z nich zdjąć, to byłby
lżejszy. np. "grzbietem smukłej przeszłości"
Jak nie można zasnąć,lub budzi się o północy.Nachodzą
nas refleksje.
POZDRAWIAM.
"z namaszczeniem kruszę
oblodzoną zmierzchem wiarę
rozgrzewając
chrapliwy podźwięk
przetartych tygodni" teraz będzie już tylko cieplej.
ciekawy utwór ;) pozdrawiam słonecznie- A.S. ;)
O północy, gdy rozum śpi budzą się upiory; upiorą
upiorom i suszą w świetle gwiazd.
lekki, swobodny, piękny.
faktycznie tak się można czuć na przełomie dziś i
jutro, dobrze, że świt choć na chwilę rozgania troski
:-)