Polot / Przelot
Ukrywam codzienne troski
starając się uśpić czujność
Blednę, aby zmieszać się
z krążącą wokoło ścianą
Gubię się na własnym dywanie,
te kreski i kropki kanciaste
wtłaczają abstrakcyjny chaos.
Znalazłem tam tylko minotaura.
Ogromny staruch powitał podłogę
Wywołało to huragan pyłków
ksztuszenie, kaszel i suchy katar.
Utrzymałem się dzięki nici wełny.
Krążąca żarówka mówiła mi,
że rozbić się chce, bo ma dość.
I spadała - obok. Kruszyna
dopadła mojego nosa - zabiła.
Teraz tak fruwam po tapetach
W gruncie rzeczy nie ciekawe
tylko św. Akweryn nie pozwolił.
NIe mogłem wejść / Nie mogłem wyjść.

taciak

Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.