poranek
otulone westchnień puchem
wykradzione bladym świtem
me pragnienia w jedno imię
przeobrażam ciał zachwytem
w biel pościeli nagość wsiąka
okno liże wiotką kibić
drżące dłonie – szybki oddech
pocałunek nie mógł chybić
wnet roztoczy uśmiechami
gęsią skórkę na mym ciele
uchyliwszy niebo oczom
spojrzy krótko – da tak wiele
przebudzenie – życia radość
chwila chwili niepodobna
gdy me ciało jak poduszka
a jej wilgoć ciepłem zdobna
a gdy wstanie – wonnym potem
słodycz wspomnień sugerując
usta lekkie minutami
niby muśnie w dłoniach tuląc
zakołysze bioder falą
od niechcenia coś narzuci
zwiewnym światłem pierś obleje
cieniem włosów brzask ukróci
cichym szeptem bosych kroków
nagle zniknie w codzienności
zostawiając na mych ustach
słodki nektar namiętności
Komentarze (8)
Baardzo erotyczny ten poranek.
dzięki za poprawkę błędu - nie zauważyłem
Już by Ci czuły szept dał za tą "gęsiom" :).. M.
Eteryczny poranek i erotycznie dnieje, subtelnie
uchwycony nastrój, bardzo ładnie, pozdrawiam. (gęsią
...)
Pięknie, bose stopy nabierają kolorów :) Pozdrawiam
radośnie :)
Wiersz działa na wyobraźnię. Podoba mi się. Pozdrawiam
porannie :)
romantycznie i namiętnie...
Wiersz bardzo dobry Jak poranek Ma w sobie poezję
zachwytu kobietą Subtelność wypowiedzi i
przedstawione odczucia sugestywnie budzą wyobraźnię i
tworzą obrazy Piękny:)