Poranek
Rozdzielił się świat
na pół horyzontem
Pasmem w oddali
złocistym jak słońce
Wylał się z niego
ogień czerwony
Prysnął na ziemię
jak wulkan wzburzony
Zbudził ze snu
dzień całkiem nowy
Mrok nocy zmienił
W blask purpurowy
Zakotłowały się chmury
Zmieszały z płomieniem
Cienie się rozmyły
I spadły na ziemię
Zdeptał je wiatr
Rozwiał ciemności
Rozebrał słońce
Z swej tajemniczości
Wreszcie jak codzień
Bez wzruszeń końca
Rozbudziła ziemię
Smuga wschodzącego słońca
Napisany: grudzień 2006

Monniaaa



Komentarze (1)
Lekki dobry