o poranku...
Dla tych którzy chcieliby zacząć jeszcze raz...
Otwieram oczy-świt
Sens życia uleciał przez otwarte nocą
okno
pozostawiając ciemną plamę
na murze duszy
z podpisem- byłem tu
Ociężale podnosze się z łoża komplentacji
rekonstruując obrazy z życia
Bezskutecznie
Naświetlone przez światło pełnego nocą
księżyca, są niewidoczne
Jedna noc rozbiła wszystko
Zbieram naświetlone zdjęcia
potłuczone w drobny mak
Kaleczą dłonie
Płynie krew, układając się w napis
Koniec
Jedyna nadzieja
Może pozwolą mi zagrać jeszcze raz
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.