powrót 2
pejzaż za niedomkniętą furtką
czerniał od zmierzchu
jak futro kota
wierzchołki buków
tańczyły na wietrze
kołysząc do snu
znużone drozdy
bursztynowy pies
zszedł z posterunku
i zwinął się w kłębek
przy wystygłym piecu
jeszcze tylko świetliki
wysyłały gwiezdym siostrom
ostatnie wiadomości
zerkałam zza firanki
stałeś na końcu ścieżki
jakby nie minęły lata
od kiedy zabrałeś
kapelusz z wieszaka
jeszcze nie wszystko
spłukały jesienne deszcze
ale już nie bałam się ciszy
zaległej między nami
Komentarze (12)
Gdy miłość odeszła pozostała już tylko cisza.
Pozdrawiam
magia
Ładnie
Pozdrawiam serdecznie :)
Świetna melancholia, Pozdrawiam ciepło.
Jesienne deszcze potrafią i bursztynowe psy...też.
;-)Fajne
Piękna melancholia
Nie lubię gdy miłość się kończy :(
Pozdrawiam serdecznie Jago :)
Ta cisza.
Oby nie całkiem zaistniała
Lubię taką ciepłą, melancholijną, malowniczą poezję :)
miłość chyba już obumarła i peelka przestała sie bac
samotności.
Pięknie i melancholijnie, trochę smutno, bo jednak coś
się skończyło... W takich sytuacjach czasami cisza
jest najlepsza.
Pozdrawiam serdecznie :)
choć dzisiaj pierwszy dzień lata poczułem już ten
jesienny nastrój
czasem jest tak, że odejście usypia jak eter
Pozdrawiam serdecznie