Powrót Giaura - Modliltwa
Kiedy sumienie wejrzy nam do duszy...
W swojej samotni klęcząc na kolanach
Sam na sam z Bogiem rozmowę zaczyna
W słowach wypływa zeń żałość wezbrana
"Ojcze, wysłuchaj dziś swego syna
Słów tych powtarzać nie trzeba, bo znasz
je
Życie nas wszystkich obserwujesz z góry
Wiesz kiedy skończy się, a kiedy zacznie
Jasnym promieniem świecisz na nie z góry
Jako jedyny znasz też tajemnice
Co w mojej duszy milczeniem zaklęta
Kruchej istota i kim jej rodzice
Sama została, biedna i przeklęta
Wiele lat temu matki jej życie
Tureckim prawem od świata odcięte
Płaszcz morskiej toni jej za okrycie
Śpi dziś w bezdennym morskich fal
odmęcie
Ojciec jej wielkim, poteżnym był wojem
Żywił się wojną, śmiercią i rozbojem
W amoku zemsty umysł swój postradał
Swojej wybranki mordercy śmierć zadał
Wybacz mi Ojcze, żem mu nie powiedział
O tym sekrecie, kiedym przy nim siedział
Lecz matki słowem i płaczem błagany
Przysięgłem strzec go na śmiertelne rany
Czuje się winny ogromnego grzechu
Żem go zostawił w ostatnim bezdechu
Niegodnym dłużej zwać się Twoim sługą
Odejdę dzisiaj w podróż bardzo długą
Lecz zanim pójdę, chcę na jego grobie
Powiedzieć to, com powiedział Tobie
Lepiej niech trup mego słowa wysłucha
Niżli w mej głowie tajemnica głucha
... nawet najtwardszy serca kamień kruszy.
Komentarze (3)
U mnie duży plus.....pozdrawiam...
''żałość'' popraw bo razi w oczy,wiersz dobrze
napisany... + pozdrawiam :)
jako zabawa " w stylu" - średnie; jako suplement do
oryginału - bezsensowne; po co kopać wieszcza?