Pożar Miłości...(proza)
ktoś mi kiedyś w komentarzach napisał: -"ty byś się sprawdził w prozie" a więc próbuję - chyba nie miał na myśli że nie umiem pisać wierszy, chociaż...
Spotkali się w górach, na stoku wpół
drogi.
Ona właśnie schodziła, on wspinał się na
szczyt.
Kamień miłości stoczył się im prosto pod
nogi.
Zamarli w spojrzeniach.
W oczach błysnęły im iskierki a w sercach
wybuchł pożar.
Żadna straż pożarna nie była w stanie
ugasić tego ognia.
Zamurowało ich.
Nie mogli nic powiedzieć.
Wywnioskowali tylko iż on jest żonaty a ona
mężatką, ponieważ za nim powolnym krokiem
coś mówiąc do niego szła żona,
a za nią rozglądając się wkoło i coś do
niej krzycząc szedł mąż.
I cóż dalej począć było ?
A tu się pali jak jasna cholera....
Wymienili tylko uśmiechy a resztę
powiedziały oczy swym ognistym
spojrzeniem,mówiąc :
- och życie, jak ty się spieszysz z tą
miłością, zamiast poczekać na prawdziwą !
Komentarze (8)
Ongis juz lubilam czytac Twoje wiersze Ryśku, to i
teraz chetnie te nowsze poczytam sobie.
Samo zyvie, a moze to tylko zauroczenie. Pozdrawiam
serdecznie i dziekuje :)
Ryszardzie, nie można powiedzieć, że nie masz racji?
Bardzo spodobał mi się ten wiersz można powiedzieć,
dlaczego proza życia bywa taka banalna;)
Super i czekam na następny wiersz:)
Pozdrawiam jak zawsze serdecznie i z uśmiechem Ola:)
Życiowo, a poza tym myślę podobnie do Jovisi,
pozdrawiam Ryśku :)
Samo życie, takie pożary pożądania zdarzają się,
romantyczna opowieść, ale też refleksyjna, pozdrawiam
serdecznie:)
A mogli się wymienić małżonkami ;)
ciekawa refleksja i dużo gdybań...
Dużo w tym prawdy, ale też bywa, że nie doceniamy
tego, co mamy myśląc, że to co poza zasięgiem jest
lepsze...zatrzymałeś refleksją na dłużej :) Pozdrawiam
yamCito :)