prostytutki
przechodziły pod naszymi oknami
prostytutki
za każdym razem wybiegałeś im naprzeciw
wystrojony w czarne lakierki, całą swoja
pensję
i wyobraźnię
za każdym razem
pakowałam ci kanapki na drogę
i prałam spodnie po powrocie
aż kiedyś, gdy znów pod oknami
przepływały prostytutki
balansując pysznymi biodrami
jak burtami statków
z włosami które zawarły diabelski
pakt z wiatrem
poderwałeś się i
opadłeś na swój fotel przed telewizorem
bo nie miał kto cię odprowadzić do
drzwi
ja szłam wśród nich
Komentarze (35)
Bardzo ciekawy wiersz, wymowny, zatrzymuje na dłużej,
pozdrawiam ciepło.
Przykuwa uwagę,zastanawia...
uuu... ale mocne, jak mocna, czarna herbata, gorzka,
bez cytryny, cierpka i zostawia osad na zębach i
szklance...
Smutny koniec amatora prostytutek, pozdrawiam
zaskakujący, tak jak bywa zaskakujące życie...
.
Super! Piękna, mądra poezja, która zmusza do myślenia.
intrygujący wiersz...pozdrawiam
Wiersz robi wrażenie, zaskakuje finałem - takie
życie...
Pozdrawiam
Bardzo mi się podoba.
I zaskakujący finał:)
Nie czytalem Twoich wierszy wczesniej. Ten jest drugi.
Jest w nim zaskoczenie jak jakas nagla zmiana akcji.
Wyglada na poezje moralnego niepokoju, oczywiscie w
sensie francuskiej nowej fali a nie bezfalowego
kabaretu
prostytutki -to może metafora do jakiejś dziedziny
naszego życia-masz ogromną wyobrażnię i tolerancję
zarazem,malowane słowa i temperament widać
smutny, piękny ale jakże prawdziwy...
No! Więcej nic nie powiem to tylko regulamin chce
więcej słów
wiersz jest niezwykle zaciekawiający...zawiera dość
pokaźną puentę...bardzo mi sie spodobał...pozdrawiam.