Protest losowi
Zasłaniając twarz dłonią,
Nie dopuszczam słońca prześwity.
Niech moje ręce przysłonią
Codziennego życia świty
Te wszystkie poranki nieudane,
Te wszystkie nitki losu splątane,
Te marzenia niespełnione,
Niech przysłonią dziś moje dłonie.
Ach losie okrutny sprzedawczyku,
Tyle razy mnie oszukałeś!
Na obiecałeś szans bezliku,
A do tej pory nic nie dałeś
Ile trzeba Cię błagać nieugięty?!
O odrobinę miłości, pewności siebie,
A ty jak niepewny krąg zaklęty
Zamknąłeś mnie w nicości potrzebie.
Wiedz jedno krwiopijco bez dna!
Nadal będę cierpliwie czekała.
Nie poddam się do ostatniego dnia,
Choćbym nieszczęśliwa umrzeć miała.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.