W przeciągu
Witajcie dusze czyśćcowe
rodowe i rozpuszczone w naturze
i co wypadły z kołowrotu i są
ręką wczepioną we włosy
zakłóceniem czasu
szumem lasu
pasażerem na gapę
snów wiązaczem
w poczekalni
duchy na działkach i w restauracjach
w naszym jedzeniu, w zbicieniu
i ci co się całkiem wypisali
pogubili stare zeszyty do polskiego i
biologii
A może nie można wypaść z kołowrotu
Witajcie których nie ma
którzy są pamięcią o sobie po zniknięciu
siebie
falą po sztormie
rozchodzącym się echem leśnym
odbiciem zwierciadlanym
polowania graniem
wybuchu śladem
Napadem, nade wszystko
zakłóceniem szalonym
wiarą w życie
uczuć myśli dążeń
po odejściu granic nosicieli
Komentarze (5)
Duchy w naszym jedzeniu - skojarzyły mi się z
krążeniem atomów - one już były w tylu istotach żywych
i formach nieożywionych. A duchy?
"Witajcie których nie ma".
dziękuję promieniu, marcepani są krwią i ciszą ale
gdzie to wsadzić... wychodzi że są wszędzie anno,
stara to słowiańska mądrość
czyli są wszędzie.
rękę - chyba ręką wczepioną, jakoś bardziej mi
pasuje.:)
Bardzo refleksyjny wiersz, w swoim przekazie.
pozdrawiam, Belamonte.:)
- fajnie się rozciąga ta refleksja, mam nawet pewien
niedosyt :)