W przejściu
Idziemy - co dnia wydeptujemy dróżki
W kieracie codziennych spraw.
Na biegu jałowym jałowieją móżdżki
Na scenie obrotowej, bez braw.
Sprawni galernicy codzienności,
Wyćwiczeni w monotonii wiosła.
Leniwa rzeka stąd do wieczności
Prawem ciążenia będzie nas niosła.
Dźwigamy w górę nasz dobrobyt,
Zadufani, w siebie zapatrzeni.
Przyzwoite, pobielane groby,
Za życia już błogosławieni,
Bo okadzeni dymem z kadzielnic.
W przejściu do Boga wielki tłok.
A ja cóż? Jestem grzesznik i celnik.
Tęsknię i cierpię, i usuwam się w mrok.
Komentarze (17)
Lubię mroczne opowieści... moc serdeczności :))
zostanę z boku ,w półmroku,,ciekawie ,z głęboką
refleksją o wierze,,,pozdrawiam
bardzo ładna refleksja ...pięknie piszesz Twoje
wiersze są niebanalne zawierają głębię....pozdrawiam
Błogosławieni cisi...
Okadzeni przepychają się łokciami po hostię.
Bardzo trafne spostrzeżenia.
Pozdrawiam :)
podoba mi się - refleksyjnie,ciekawie - pozdrawiam.
coś nie widzę tego +)
Ładnie, ja też usuwam się w mrok. Pozdrawiam
serdecznie
Bdb wiersz,z zadumą,zwłaszcza końcówka do mnie
przemawia.
Pozdrawiam serdecznie:)
i najlepiej to przeczekać, pchać
się nie ma po co, kiedyś przecież praca się kończy, z
ukłonem poproszą.
Pozdrawiam serdecznie
świetny, intrygujący przekaz:) pozdrawiam
Bardzo dobry wiersz Weno,
z ciekawą refleksją.
Miłego wieczoru:)
I nikt kamieniem nie rzuci ...
Pozdrawiam (:-)}
Tęsknię i cierpię , usuwam się w mrok.
Nie ma ludzi bez grzechu:) pozdrawiam
Wszyscy jesteśmy grzeszni.